*wspomnienie*
Była zima, siedziałam przy oknie jak każdego wieczoru przy kubku ciepłej herbaty, patrzyłam jak śnieg zasypuje ulice Stanford i słuchałam swoich ulubionych piosenek zespołu the Beatles. Dzień minął tak jak zwykle. szkoła,dom, nauka. Coś jednak cały dzień nie dawało mi spokoju. W wewnątrz mnie pojawiło się dziwne uczucie. strach? obawa? nie wiem co to było. Chcąc pozbyć się tego uczucia zeszłam w dół schodami do kuchni, żeby sprawdzić czy w domu wszystko w porządku. Mama siedziała w salonie owinięta kocem i czytała swoją ulubioną książkę.
- Adrianna.. wszystko w porządku? - zapytała dość zaniepokojonym głosem, odkładając książkę.. - dlaczego jeszcze nie śpisz?
- yyy, tak wszystko w porządku.. - skłamałam, ponieważ nie chciałam jej martwić.. - właśnie już się kładę, dobranoc - podeszłam do niej i dałam jej delikatnego całusa w policzek.
- dobranoc skarbie, jutro piątek więc musisz się wyspać do szkoły.. - uśmiechnęła się i wróciła do czytania książki. Tata był w pracy na nocną zmianę, więc wiedziałam że u niego najprawdopodobniej też wszystko dobrze.. Nie mam rodzeństwa więc, prawie zawsze w tygodniu byłam z mamą sama w domu.. Chcąc już się położyć spać, pobiegłam do swojego pokoju, z szafy wzięłam swoją pidżamę i udałam się do łazienki. Wieczorna toaleta zajęła mi nie całe dziesięć minut, więc mogłam już spokojnie położyć się do łóżka.. Nastawiłam budzik w moim iPhone na godzinę 7:00 abym bez pośpiechu przygotowała się jutro na ostatni dzień w szkole.. Otulając się w kołdrę, moje powieki natychmiast opadły i zapadłam w głęboki sen.. W mgnieniu oka, rano zadzwonił budzik. o nie.... tylko nie to... Z dołu słyszałam głosy jakiś mężczyzn i płacz mojej matki. W pośpiechu ubrałam swój szlafrok, kapcie i zbiegłam na dół.. To co w tej chwili zobaczyłam i usłyszałam zmieniło całe moje życie..
- Mamo, o co chodzi? co się stało? dlaczego jest u nas policja? - zapytałam z przerażeniem, patrząc na dwóch sanitariuszy policji.. Mama wciąż płakała, widocznie nie była w stanie odpowiedzieć na moje pytania. - Niech ktoś w końcu powie mi co się do cholery stało ! - zaczęłam krzyczeć, chcąc dowiedzieć się w końcu jakiejś informacji.
- Mamy dla Ciebie smutną wiadomość Adrianno - powiedział nagle jeden z policjantów bardzo poważnym głosem - Twój tata dziś w nocy w swoim biurze popełnił samobójstwo. - popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
Nagle świat stanął w miejscu. Jak to? to nie możliwe! mój kochany tata nie żyje? samobójstwo? Wzięłam coś co było pod ręką i rzuciłam w ścianę z całej siły. Podeszłam do ściany, i zjechałam w dół niej plecami siedząc teraz z głową między kolanami.. Zaczęłam płakać jak małe dziecko, nie mogąc się opanować. Po chwili poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach. Niechętnie podniosłam głowę i zauważyłam że to moja mama. Szybko wtuliłam się w nią i obie zaczęłyśmy płakać.. Kiedy zdołałam się chodź trochę opanować, postanowiłam zapytać o szczegóły policjantów którzy siedzieli teraz na schodach przyglądając się nam z wyrazem współczucia...
- jak to się stało? - jeden z policjantów wstał i podszedł do mnie..
- Twój tato, zostawił list i powiesił się na sznurku który przywiązał do lampy w biurze - patrzyłam na niego zaszokowana tym co mówił.
- Co było napisane w tym liście? - zapytałam, mając nadzieje że mi go pokażą..
- Chciał was bardzo przeprosić za to że zostawił Ciebie i Twoją mamę samą, ale nie dawał już sobie rady z długami w swojej firmie.. Na koniec napisał że bardzo Cię kocha i żebyś zaopiekowała się matką. Nie mogę Ci go teraz pokazać, ponieważ list trafił do prokuratury.
Wciąż nie wierzyłam że dzieje się to na prawdę, to było dla mnie za wiele.. Po wyjściu sanitariuszy, podeszłam do mamy i mocno ją przytuliłam..
- Tata poprosił mnie żebym się Tobą zaopiekowała, i tak właśnie zrobię. Damy sobie radę, zrobił to ponieważ miał długi, nie dlatego że nie chciał już z nami być.. - mówiąc to miałam nadzieję że chociaż mama się nie załamie. Ja byłam wrakiem, wszystko dla mnie straciło sens.
Tego dnia nie poszłam do szkoły, a po południu przyszła do mnie moja najlepsza przyjaciółka Laura. Jest dla mnie jak siostra której nie mam. Przyjaźnimy się już od początku gimnazjum. Laura jest śliczną, inteligentną, zabawną dziewczyną. Jest po prostu przeciwieństwem mnie. Była przy mnie zaraz po śmierci taty.. Ale to nie koniec moich zmartwień.. Kilka miesięcy po śmierci ojca miałam załamanie nerwowe, depresje. Zaczęłam się ciąć, płakać po nocach, miałam straszne koszmary w nocy, czasami nawet sięgałam po alkohol. Wtedy właśnie najbardziej pomogła mi Laura i moja kochana mama. Zaprowadziły mnie na wizytę u psychologa dla młodzieży, on rozmawiał ze mną przez bardzo długi okres czasu.
*teraźniejszość*
Znów siedzę na parapecie jak każdego wieczoru, rozmyślając o minionym dniu. Jutro jest druga rocznica śmierci mojego taty. Zapewne pójdę z Laurą na cmentarz.. Zawsze tam ze mną chodzi. Z rozmyśleń wyrywa mnie dźwięk mojego iPhone. Dostałam smsa, ciekawe od kogo o tak późnej porze. Szybko zeskoczyłam z parapetu i poszłam po swój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam imię John.. Tak, mój John. Jesteśmy parą już od ponad miesiąca, nie sądziłam że kiedykolwiek znajdę sobie chłopaka.. John jest dwa lata starzy ode mnie i chodzi do innej szkoły niż ja, ale od nowego semestru przepisuje się do tej samem szkoły. Stwierdził, że chce więcej czasu ze mną przebywać. No proszę, jest taki kochany.. Nie tylko ja jestem zadurzona w nim po uszy. Wszystkie dziewczyny z miasta ślinią się na jego widok. No tak, a kto by się nie ślinił widząc wysokiego blondyna, z głębokimi, brązowymi oczami. Ahhh.. idealny. Do tej pory zastanawiam się dlaczego wybrał mnie z tego tłumu dziewczyn. Przecież moja figura nie jest zbyt perfekcyjna, zawsze moje włosy to toksyczny nieład, dodatkowo jeszcze chyba nikt nie widział mnie w sukience. Kiedy w końcu opamiętałam się, otworzyłam wiadomość od Johna..
" cześć śliczna, mam nadzieję że jutro w końcu wyskoczysz ze mną do klubu, mój kolega ma jutro urodziny więc zostałaś zaproszona razem z Laurą "
John w każdy weekend próbuje mnie wyciągnąć na jakąś imprezę, ale zawsze znajduję skuteczną wymówkę. No sorry, jakoś nie mam ochoty chodzić po jakiś zakichanych klubach, gdzie wszyscy są pijani, najarani, spoceni i sama nie wiem co jeszcze. Odkąd psycholog pomógł mi z moją chorobą, alkohol jest moim wrogiem numer jeden. Moje leczenie trwało prawie rok więc zdążyłam się kilkanaście razy nachlać w ciągu jednego miesiąca, aż w końcu dało mi się to powstrzymać i teraz omijam alkohol szerokim łukiem bo wciąż boję się że to wszystko może do mnie wrócić. John nie wiem o mnie zbyt wielu rzeczy, prawie się nie znamy ale coś jednak nas połączyło. A może to dzięki Laurze, która dała mu mój numer telefonu, i która cały czas wbijała mi do głowy że czas sobie ułożyć życie. Sama nie wiem... Zaczęłam odpisywać na propozycje Johna.
" przepraszam, jutro jest rocznica śmierci taty... trochę nie wypada "
Kliknęłam wyślij, odłożyłam telefon i włączyłam sobie na laptopie swoje ulubione piosenki, kiedy nagle nie wiem skąd usłyszałam znajomy głos Laury.
- siema stara! - krzyknęła stojąc w drzwiach, chyba zauważyła że się wystraszyłam.. - sorry nie chciałam Cię wystraszyć. - zaczęła się śmiać jak dziecko - o matko, gdybyś tylko widziała swoją przerażoną minę - chwyciłam poduszkę z parapetu i rzuciłam w nią całą siłą.
- boże, nigdy więcej nie zakradaj się do mojego pokoju, kiedy ja słucham muzyki. - zbeształam ją. Przyciszyłam muzykę i usiadłam na parapecie twarzą do niej. - co Cię sprowadza do mnie o tak późnej godzinie.. - powiedziałam formalnym głosem, ale nie mogłam być dużej poważna i obie zaczęłyśmy się śmiać.
- w domu mama mnie wkurzyła i musiałam iść się przewietrzyć. - popatrzyła na mnie dość poważnym wzrokiem.. - stwierdziłam, że przyjdę pogadać z tobą jakie mamy jutro plany. - uśmiechnęła się i dała mi do zrozumienia, że czeka na odpowiedź.
- czy ja wiem, jesteśmy jutro w szkole do czternastej, później chciałabym iść na cmentarz a wieczór i całą noc mamy wolną, tak że czekam na Twoją propozycję. - uśmiechnęłam się, chodź wiedziałam że jak Laura coś wymyśli, to już prawdopodobnie skończy się szlabanem na tydzień.
- wyjdźmy w końcu na jakąś imprezę.. - popatrzyła na mnie niepewnym wzrokiem, kiedy zauważyła że nie mam nic do powiedzenia kontynuowała - chociaż ten jeden weekend, wiem że jutro jest rocznica ale nie możesz tak się tym zamartwiać, wiem że to był dla Ciebie ciężki okres ale może w końcu powinnaś się zabawić. Twój tata nie chciałby widzieć Cię teraz w domu, płaczącą do poduszki. - Dało mi to do myślenia.. Tata zawsze mówił że trzeba się wyszaleć bo potem jak przyjdzie praca i rodzina może być ciężko.
- No dobra, kolega Johna zaprosił nas na swoje urodziny które robi w klubie, możemy tam pójść jak chcesz. - zaproponowałam, chociaż to była ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę. Dziewczyna nagle wstała, podbiegła do mnie i uściskała z całej siły.
- Dzięki, dzięki, dzięki. Ari jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie! - zaczęła biegać po moim pokoju, ciesząc się jak małe dziecko. Boże, zachowuje się jak jakaś wariatka ale i tak ją kocham.. nie da się tego ukryć.
- Jutro w szkole dam Ci znać, gdzie i o której masz być gotowa. - oznajmiłam.
- mam lepszy pomysł, jak już załatwisz to co masz jutro zrobić, pójdziemy do Ciebie i razem przygotujemy się do imprezy - zaproponowała, a ja widząc jej wielki uśmiech nie mogłam odmówić. - dobra ja lecę do domu, zanim zmienisz zdanie. - zaczęła się śmiać. Wychodząc z pokoju krzyknęła - nara! kocham cię - i usłyszałam już tylko zamykane drzwi.
Wyciągnęłam książki, i nie chętnie zabrałam się do nauki. Nie miałam zbytnio kłopotu z nauczeniem się czegoś, więc pół godziny potem mogłam iść zrobić sobie kolację i obejrzeć jakiś film.. Nie wiem jak to się stało ale usnęłam na kanapie w salonie.. Zauważyłam że mama przykryła mnie kocem i zgasiła telewizor. Byłam zbyt rozespana, żeby iść teraz do swojej sypialni, więc zostałam. Zapadłam w głęboki sen...
Rano, jak każdego dnia mam problem co założyć do szkoły. Że był piątek, postanowiłam ubrać zwykle szare rurki, żółte conversy i białą bluzę z kapturem. Tak, dziewczyny w moim wieku powinny ubierać się bardziej poważnie ale ja taka nie jestem. spięłam włosy w wysokiego koka, zjadłam szybko śniadanie i pobiegłam do szkoły.
Tam godziny ciągły się naprawdę powoli. Była dopiero trzecia lekcja, a ja miałam już dość... Na matematyce siedzę z Kate. Kate to koleżanka z klasy, nie jest moją przyjaciółką ale dogadujemy się całkiem dobrze. Rysowałam sobie coś w zeszycie kiedy usłyszałam swoje nazwisko.
- Parks, do tablicy. Rozwiąż to równanie, dwoma sposobami. - powiedziała matematyczka, dając mi do ręki podręcznik i kredę. Bez problemu udało mi się to rozwiązać, i czekałam tylko co powie na to nauczycielka. - Adrianna.. Jak zawsze wszystko bezbłędnie... Dostajesz piątkę, możesz już usiąść. - oznajmiła, a ja skierowałam się do swojej ławki.
- kujonka! - krzyknęła dziewczyna z ostatniej ławki.
To Alex. Szkolna dziwka, która przystawia się do każdego zajętego chłopaka w tej szkole. Kiedyś się z nią przyjaźniłam ale zaczęła ćpać, i znalazła sobie niezłe towarzystwo. Zignorowałam jej docinek, bo ostatnio zdarzało się to bardzo często. Z resztą nie tylko ona mnie beształa przy wszystkich. Lekcja minęła, a ja w końcu mogłam zobaczyć się z Laurą. Poszłam tam gdzie zawsze jemy razem lunch i czekałam na przyjaciółkę.
- Adrianna.. - odwróciłam się i zobaczyłam mojego wychowawce. - Czy u Ciebie już wszystko w porządku? - zapytał..
Mój wychowawca był nauczycielem wychowania fizycznego i nie widywałam się z nim zbyt często, ponieważ mamy z nim lekcje tylko jeden raz w tygodniu. Był młodym nauczycielem, i rozumiał młodzież jak nikt inny, dlatego wiedziałam że w razie jakiegoś problemu mogę z nim pogadać.
- Dzień dobry, yyy... tak wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- To bardzo dobrze. Ja już pójdę bo mam dyżur, miłego dnia Ari. - uśmiechnął się, i udał się do pokoju nauczycielskiego.
Nigdzie nie widać Laury... Zaczęłam się już o nią martwić kiedy zobaczyłam że rozmawia ona z jakimś chłopakiem. Szczęściara, chłopaki do niej ustawiają się w kolejce. Zobaczyłam, że podbiega do mnie, uśmiechając się.
- no hej, kto to był? - zapytałam, kiwając głową w stronę chłopaka który przypatrywał się nam.
- yyy to Niall - odpowiedziała, a ja zauważyłam że zaczęła się rumienić.
- przystojny!- zaczęłam się śmiać, patrząc w stronę chłopaka, który ciągle patrzył na Laurę.
- i dał mi swój numer! - pisnęła dziewczyna, i schowała głowę w dłoniach. - o mój boże, on jest boski. Poznam Cię z nim dziś wieczorem. - popatrzyłam na nią z uśmiechem.
- dobra chodź, idziemy na lekcję.. - chwyciłam ją pod ramię i pobiegłyśmy do klasy.
Reszta lekcji minęła szybciej niż sądziłam. To bardzo dobrze, bo widok Alex doprowadzał mnie do mdłości. Szmata. Po szkole poszłyśmy na cmentarz, tam posiedziałyśmy chwilę czasu, zapaliłyśmy znicze i udałyśmy się do mnie. Laura wparowała od razu do mojej szafy i przeglądała moje rzeczy.
- Kobieto... czy ty masz tu coś odpowiedniego na taką okazję? - zapytała, a ja przewróciłam oczami. - Zaczekaj. Zaraz wrócę. - i wyszła z mojego domu. Ja w tym czasie wzięłam szybki prysznic, i włączyłam naszą ulubioną piosenkę Wherever I go. Laura wróciła po dwudziestu minutach, trzymając w ręku dwie sukienki. - Która? biała z koronką na plecach, czy prosta czerwona? - zapytała, unosząc brwi. Boże... dlaczego ja nie mogę iść tam w moich rurkach i conversach?! przewróciłam oczami, i wzięłam do ręki białą sukienkę.
- Ta.. będę wyglądać jak dziwka. - położyłam sukienkę i popatrzyłam na dziewczynę. Stała naprzeciwko mnie i nagle uderzyła mnie w ramię. - Ej, a to za co?
- Za Twoją głupotę. To że ubierzesz sukienkę do klubu nie znaczy, że jesteś od razu dziwką - odwróciła się na pięcie i weszła do łazienki. Pół godziny potem wyszła, a mi opadła szczęka. Miała ubraną czerwoną sukienkę, czarne wysokie szpilki, włosy opadały jej na ramiona. Czerwona szminka podkreślała jej pełne usta, a kreski na powiece ładnie, powiększyły jej oczy. Jest taka piękna nie to co ja. - Dobra, Twoja kolej mała. - podeszła do mnie i podała mi sukienkę.
Idąc do łazienki, wzięłam jeszcze szpilki które przyniosła mi przyjaciółka. Ubrałam białą sukienkę, szpilki, usta delikatnie przemalowałam błyszczykiem i rozpuściłam włosy. Przeglądnęłam się w lustrze. Wyglądałam na prawdę dobrze. Podoba mi się ten styl. Wyszłam z łazienki.
- O mamo, boże Ari tym masz cycki! - krzyknęła Laura, a ja od razu przewróciłam oczami. - wszystko okej, ale zepnij włosy w koka i pokaż swoje piękne plecy. - zrobiłam to co mi kazała. Przyjaciółka namalowała mi jeszcze kreski na powiece, i obie byłyśmy już gotowe. Psiknęłam się jeszcze moimi perfumami, które dostałam od mamy pod choinkę.
- Niall po nas przyjedzie, nie dzwoń do Johna. Zrobisz mu niespodziankę. - uśmiechnęła się przyjaciółka i poszła zadzwonić do Nialla.
Pół godziny później pod mój dom przyjechał Niall czarnym audi. Wow, niezłe auto. Podeszłam do mamy, pożegnałam się z nią i pobiegłam za Laurą. Niall stał oparty o samochód, a ja widząc jak na siebie patrzą, wiedziałam że między nimi coś musi być.
- Niall, to moja przyjaciółka Adrianna. - przedstawiła mnie, a ja widząc spojrzenie chłopaka na sobie, czułam że moje policzki nabierają różowego koloru.
- Cześć miło mi Cię poznać. Dziewczyny wyglądacie jak zawsze pięknie. - otworzył drzwi pasażera przed Laurą, a później podszedł do mnie i otworzył drzwi z tyłu.
Gentlemen. - szepnęłam tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć.
Wkrótce byliśmy już na miejscu. Wysiadłam z samochodu, i pierwszy raz byłam przed tak dużym klubem. Wzięłam kilka głębokich wdechów i popatrzyłam na moją przyjaciółkę.
- To co? czas się zbawić. - pisnęła moja przyjaciółką, z szerokim uśmiechem na twarzy.
Ryzyk fizyk - pomyślałam... Uśmiechnęłam się sama do siebie, i w końcu odważyłam się otworzyć drzwi wejściowe. Stałam teraz pośrodku tłumu ludzi.
Hmm... Zapowiada się fajnie.
_______________________________________________________________________
Cześć, to mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. wszystkie skargi proszę pisać w komentarzach. Następnym razem postaram się zastosować poprawki, które będą potrzebne.
Kolejny rozdział pojawi się za kilka dni, jeżeli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach napiszcie w komentarzu swój username z tt.
A teraz chciałabym życzyć wam udanego Sylwestra, a w Nowym Roku duuużo zdrowia, szczęścia, radości, spełnienia marzeń, sukcesów z życiu codziennym i wszystkiego najlepszego ♥
Natalia xx
Cudowne ♥
OdpowiedzUsuńTo fajnie tak czytac opowiadanie, w którym jest moje wlasne imie. Hihi. Fajnie sie zaczyna.xx
OdpowiedzUsuńmasz śliczne imię *-*
UsuńBiedna Adrianna. Miała okropne życie. Jestem ciekawa co wydarzy się na tej imprezie. Fajnie się czytało. Życzę weny:)
OdpowiedzUsuń@dimnesss
Zapowiada się ciekawie x
OdpowiedzUsuńświetnie!
OdpowiedzUsuńto twoje pierwsze ff? bo naprawdę jest super :D
tak pierwsze. dziękuje ♥
UsuńSuuper :** pierwszy a juz go kocham :***
OdpowiedzUsuńP.S. @AlexandraKrauze powiadamiaj o następnych :*
OdpowiedzUsuńjasne, za niedługo na pewno się pojawią ♥
Usuń