piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział czwarty.

- CO? - zapytałam przerażona do słuchawki. - Co się stało? Kiedy? Gdzie? - zadawałam pytania chcąc się coś dowiedzieć. - Zaraz tam będę. Trzymaj się - powiedziałam, próbując powstrzymać łzy.
- Czekam. I bądź ostrożna. - powiedziała Laura, a ja szybko się rozłączyłam i zeszłam szybko na dół. Mama jeszcze nie wróciła do domu. Wpadłam na pomysł, że napisze jej kartkę gdzie jestem. Znalazłam szybko długopis i kartkę.

" Mamo, mój przyjaciel miał wypadek. Idę do szpitala, nie wiem kiedy wrócę. Jestem pod telefonem. "

Odłożyłam kartkę na stół, żeby była lepiej widoczna. Ubrałam swoje białe conversy, chwyciłam kurtkę i wybiegłam przed dom. Biegłam w stronę szpitala tak szybko jak tylko mogłam. Na szczęście nie mieszkałam zbyt daleko od centrum, więc na miejscu byłam w niecałe dziesięć minut. Przyznaje, uwielbiam sport i wcale nie narzekam na swoją kondycje. Kiedyś myślałam nad treningami jakiegoś sportu, ale potem popadłam w depresje i wtedy nie miałam ochoty na nic. Wbiegłam do budynku szpitalnego. Rozglądnęłam się w każdą stronę na pierwszym piętrze, i nigdzie nie było Laury. Pobiegłam schodami na kolejne piętro i zobaczyłam zapłakaną Laurę, która siedziała na krześle i trzymała się za głowę. Matko, nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Zamknęłam szybko powieki, żeby powstrzymać zbierające się w oczach łzy. Podeszłam spokojnym krokiem, i przytuliłam przyjaciółkę.
- Już jestem. - Wtuliła się we mnie, kiedy usłyszała mój głos. Zaczęła ciężko zanosić się płaczem. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie powiem jej, że będzie dobrze bo przecież, nawet nie wiem co się dokładnie stało, i w jakim stanie jest Niall. - Hej, nie płacz. Wyjdzie z tego, zobaczysz. - Pogłaskałam ją po głowie, i usiadłam obok niej.
- Nia.. Niall miał wypadek, kiedy jechał od Ciebie. - popatrzyła na mnie, i kontynuowała. - Wcale nie jechał szybko. Jakiś samochód jechał wprost na niego. - Zamknęła oczy, a ja wiedziałam, że musi ją to wiele kosztować. - On miał wybór. Albo uderzyć czołowo, z samochodem który zjechał na przeciwny pas, albo mógł potrącić grupkę ludzi, którzy w tym czasie szli poboczem. - Po raz kolejny wybuchła płaczem. Przytuliłam ją jak najmocniej potrafiłam, i nie odezwałam się ani słowa, nie wiedząc co powiedzieć.
- Jadłaś coś? - zapytałam. - Jesteś strasznie blada. - Popatrzyłam na nią, i zdałam sobie sprawę, że przecież ona nie jadła, i nie spała przez całą dobę.
- Nie dam rady jeść. - Otarła łzy, starając się uspokoić po swoim płaczu. - Ari ja muszę Ci coś...
- Pogadamy później, a teraz idę Ci przynajmniej po jakąś wodę do picia i kanapkę. Nie możesz się głodzić. - Szybko wstałam, i poszłam w kierunku baru.
Tak na prawdę, chciałam się też trochę przejść, żeby poukładać sobie w głowie to co właśnie powiedziała mi Laura. Niall naraził swoje życie, żeby nie potrącić grupki ludzi. Wow, wykazał się na prawdę dużą odpowiedzialnością jak na osiemnastolatka. Podeszłam do lady, za którą stała staruszka. Wygląda na uroczą osobę.
- Dzień dobry maleńka. - Powiedziała do mnie, i uśmiechnęła się przyjaźnie. Nie myliłam się. Jest uroczą osóbką. Nigdy nie poznałam swoich dziadków, więc zawsze gdy patrzę na takie osoby ogarnia mnie smutek. Rodzice mojego taty zmarli w bardzo młodym wieku, a rodzice mamy podobno żyją, ale nie mamy z nimi kontaktu. Podobno ojciec mojej mamy wyrzucił ją z domu, kiedy zaszła w ciąże z moim tatą przed ślubem. Ehh.. - Stało się coś poważnego? - zapytała, i od razu skarciła się wzrokiem. - Ahh no tak, jesteśmy w szpitalu. Na pewno nie było by Cię tu, gdyby się nic nie stało. - Popatrzyła na mnie współczującym wzrokiem.
- Dzień dobry. Oj stało się. Ile bym dała, żeby dzisiejsza noc nigdy się nie wydarzyła. - Spuściłam wzrok. Po chwili zobaczyłam, że kobieta podaje mi szklankę soku i apap.
- Masz wypij to, poczujesz się trochę lepiej.
- Dziękuje. - Uśmiechnęłam się do niej, i wypiłam lekarstwo. Skąd ona wiedziała, że czuję się tak źle? Może babcie tak mają. Hmm nie wiem. - Mogę po prosić jeszcze o butelkę wody, i jakąś kanapkę dla przyjaciółki? - popatrzyłam na nią prosząco.
- Jasne kochanieńka. - podeszła do półki z wodą. Zabrała jedną i podeszła z powrotem do mnie. Zaczęła szykować Laurze jedną kanapkę. - A ona jak się czuje? - zapytała.
- Hmm, znacznie gorzej niż ja. Jej chłopak miał wypadek samochodowy. - Zawahałam się przy słowie " chłopak " bo nie wiedziałam, co tak na prawdę jest po między nimi. Ale widząc jak na siebie patrzą, wiedziałam że to nie tylko przyjaźń.
- Ojej, tak mi przykro. - Wyszła zza lady i uściskała mnie. Wtedy poczułam zapach perfum. Były takie delikatne, i pasowały do tej kobiety. Odwzajemniłam uścisk, i popatrzyłam na nią lekko się uśmiechając.
- Dziękuje - chwyciłam butelkę wody i jedzenie, które przygotowała dla Laury. - Za wszystko - Przytuliłam ją delikatnie.
- Poczekaj. - Podeszła do półeczki, i wyciągnęła tabletki. - Daj jedną tej biedulce, mam nadzieje że poczuje się chodź trochę lepiej. - Podała mi je do ręki, a ja kiwnęłam jej głową dziękując za troskę.
- Do widzenia! - krzyknęłam wychodząc z baru.
- Trzymaj się kochanie! - usłyszałam za sobą głos staruszki i uśmiechnęłam się do siebie.
Wyszłam spokojnie schodami do miejsca, gdzie wcześniej znajdowała się Laura. Siedziała w takiej samej pozycji, w jakiej ją zostawiłam. Podeszłam bliżej, i usiadłam obok niej.
- Trzymaj. Zjedz, a potem wypij tego proszka. - Podałam jej jedzenie i lekarstwo. Ona zaczęła jeść, wiedząc że nie dam jej spokoju, kiedy tego nie zje. Wydaje się, że mam dobry wpływ na ludzi. - Wiesz, nie wiedziałam że w szpitalu mogę spotkać tak miłe osoby jak ta pani z baru. Zawsze to miejsce kojarzyło się, z wrednymi pielęgniarkami które w środku nocy wbijają mi strzykawkę w dupę. - Zauważyłam, że dziewczyna się uśmiechnęła. Udało mi się ją rozweselić? Tak. Zaczęłam cicho chichotać, a ona razem ze mną.
- Bardzo dobrze, że Panie się uśmiechają. - Usłyszałyśmy męski głos, kiedy nagle zobaczyliśmy sylwetkę lekarza. Natychmiast z przyjaciółką, zerwaliśmy się na równe nogi  - Pan Horan jest w znacznie lepszym stanie. Odzyskał przytomność, i podaliśmy mu środki przeciwbólowe. - Uśmiechnął się przyjaźnie do Laury. - Nie ma się pani co martwić, Twój chłopak za kilka dni wyjdzie cały i zdrowy ze szpitala. - Dziewczyna zarumieniła się, kiedy usłyszała że Niall to jej "chłopak" . Lekarz odszedł, a my usiadłyśmy z ulgą.

- Widzisz, mówiłam że wyjdzie z tego zdrowy - Przytuliłam ją, a ona się uśmiechnęła.
- Adriana, muszę Ci coś powiedzieć. Nie wiem czy to jest odpowiednia chwila, ale powinnaś o tym wiedzieć. - Uśmiech po raz kolejny, zniknął z mojej twarzy. - Kiedy Ty wyszłaś z klubu dziś rano, jak wiesz ja zostałam i czekałam aż wróci Niall. Chciałam się czegoś jeszcze napić, i podeszłam do baru przy parkiecie, i zauważyłam Alex.
- No i co z tego? Alex to Alex. Ona zawsze zamyka imprezę. Chyba udała jej się ta noc. - Popatrzyłam, i uśmiechnęłam się z obrzydzeniem.
- Co masz na myśli, mówiąc udana? - popatrzyła na mnie pytająco.
- Nie mówiłam Ci? Kiedy byłam w łazience, ona bzykała się z jakimś kolesiem w jednej z kabin. Obleśne ale prawdziwe. - Napiłam się łyka wody. - Kiedy wyszła, zamieniłam z nią kilka słów. Potem wyszedł ten chłopak, do tej pory nie mogę sobie przypomnieć kim on był. Potem zemdlałam, a resztę historii znasz. - Popatrzyłam na nią, i zauważyłam że strasznie się spięła.
- Ari, chyba wiem kim był ten chłopak. - Jej wzrok utkwił w jednym miejscu przed nami. - Widziałam ją kiedy tańczyła z..z Jo.. Johnem.  - Zamarłam, kiedy usłyszałam imię mojego chłopaka.  - I to wcale nie był  normalny taniec. - Nie mogę uwierzyć to co mówi moja przyjaciółka.

- Laura! Córeczko! - Podbiegła do nas mama Laury i mocno objęła swoją córkę. Ja stałam wryta w ziemie, patrząca w jeden punkt. - Ari? Dziecinko, wszystko w porządku? - zapytała mnie, kiedy moje oczy napotkały oczy Laury.
- Dzień dobry. Yyy Tak. - odpowiedziałam szybko.
- Laura mam dla Ciebie niespodziankę. Kiedy Ty siedziałaś tutaj cały czas, wydarzyło się coś niezwykłego. - Dziewczyna popatrzyła pytająco na swoją matkę, a później na swojego tatę. Nawet się nie zorientowałam kiedy tutaj przyszedł. - Zobacz kto nas odwiedził, po długiej nieobecności. - Mama przyjaciółki, wskazała ręką na wysokiego bruneta z lekkim zarostem. Był ubrany w biały podkoszulek, czarne spodnie i czarną kurtkę.
- Zayn! - Krzyknęła Laura i podbiegła do niego. Wskoczyła na jego ręce i mocno przytuliła, wtulając głowę w jego szyje.
- Cześć księżniczko! Ale wyrosłaś mała. - Powiedział chłopak, kiedy odłożył ją z powrotem na ziemie.
- Hej, hej! To że powiesz do mnie księżniczko, nie znaczy że wciąż nie jestem na Ciebie zła. - Skarciła go wzrokiem, a on szeroko się uśmiechnął i pokazał swoje białe zęby. - Ciesze się, że wróciłeś. - przytuliła się jeszcze raz do niego. Przyglądałam się całej tej sytuacji, kiedy napotkałam jego oczy. Poczułam, że przez moje ciało przechodzi lekki dreszcz. Szybko spuściłam wzrok, kiedy znów przypomniało mi się co powiedziała moja przyjaciółka o Alex i Johnie. Laura podeszła do mnie i przytuliła. Nie mogłam powstrzymać łez które napłynęły mi do oczów.
- Przepraszam. - Pociągnęłam nosem, i przetarłam mokre policzki. - Przepraszam, ale muszę iść już do domu. - Powiedziałam, wtulając się w najlepszą przyjaciółkę na jaką mogłam trafić.
- Hej, nie powinnaś iść w takim stanie sama do domu. - Popatrzyła na mnie, i założyło pasmo włosów za moje ucho.
- Ja ją mogę odwieźć samochodem. - Usłyszałyśmy męski głos, za naszymi plecami. Zayn.
CO?!


________________________________________________________________

No i jest. Udało się dzień przed terminem kiedy miałam dodać. Pisałabym dłuższe rozdziały, ale nie chce żeby w połowie nudziło wam się. Lepsze krótsze a częściej. Kolejny rozdział w poniedziałek/wtorek.

ps. Bardzo bym was prosiła o udostępnianie linku do mojego opowiadania na swoich portalach.
Byłabym na prawdę wdzięczna.

Kocham Was. Natalia xx

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział trzeci.

Byłam w tęczowej krainie, zielona trawa a na niej mnóstwo kwiatów. Jestem w raju. Z mojej krainy wyrwał mnie krzyk. Laura.
- Adrianna! O matko, co Ci się stało! - klęczała przy mnie, a w rękach trzymała moją głowę. Patrzyła na mnie z łzami w oczach. - Przez Ciebie kiedyś umrę na zawał wariatko! - uśmiechnęła się, ale wiedziałam że dalej jest przerażona.

Rozglądnęłam się wokół. Dalej znajdowałam się w toalecie, pamiętam wszystko do momentu kiedy z łazienki wyszła Alex. Byłam pewna, że coś jeszcze wydarzyło się w toalecie ale nie pamiętam co. Kim był człowiek z którym była Alex? Kompletna pustka na ten temat w głowie. Powoli z pomocą Laury, udało mi się stanąć na nogi. Przeglądnęłam się w lusterku i zauważyłam że wyglądam jak trup. Byłam blada, cała rozmazana makijażem i do tego moje blond włosy, wyglądały jakbym nie czesała ich przez miesiąc. Super, po prostu super. Przyjaciółka pomogła mi się ogarnąć, i w miarę dobrym stanie udało mi się wyjść do znajomych. Kiedy podchodziłam do stolika, wszystkie oczy skierowane były w moją stronę, popatrzyłam na każdego z kolei przyglądając się czy ktoś doszedł do nas, w czasie mojej nieciekawej wizyty w toalecie. Nikogo nie przybyło, nikogo nie ubyło. Zdałam sobie sprawę, że totalnie wytrzeźwiałam, wow. Usiadłam obok Chrisa.
- yy hej Chris.. - popatrzyłam na niego, i kiedy zauważyłam że mnie słucha, chciałam zapytać skąd poznał się z Johnem. - Która godzina? - stchórzyłam.
- Za dziesięć minut będzie godzina piąta rano. - popatrzyłam na niego z szokiem. O boże, nigdy w życiu nie wracałam do domu o tak późnej porze. Mama pewnie umiera w domu ze strachu o mnie. Przypomniało mi się, że mam wyładowany telefon, pewnie próbowała się do mnie dodzwonić. Ona mnie chyba zabije.
- Niall, odwieziesz mnie do domu? - spytałam akurat jego, bo wiedziałam że jako jedyny nie pił dziś alkoholu. - Proszę. - popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.
- Jasne mała, zbieraj się. - posłał mi ten swój szeroki uśmiech, i pokazał szereg białych zębów. Na prawdę był przystojny, zazdroszczę Laurze że go zgarnęła. Stop! O czym ja myślę. Przecież mam już chłopaka, i wcale nie jest taki brzydki. Jest boski. I cały mój.
Nie minęło pięć minut kiedy ja byłam już gotowa, i żegnałam się z pozostałymi. Niall szedł przede mną, kiedy otworzył drzwi i wskazał gestem ręki, żebym wyszła pierwsza. - Panie przodem! - krzyknął, a ja zachichotałam i wyszłam. Poczułam zimny powiew wiatru na twarzy, i zdałam sobie sprawę że już jest rano. Ej Ari, przecież jest już szósta godzina! Zbeształam się w myślach i wsiadłam do samochodu Nialla. On zajął miejsce kierowcy, i ruszył z piskiem opon.
- Wariat! - krzyknęłam, kiedy zauważyłam że jedzie jak szalony.
- Nie takie rzeczy się robiło! - zaczął się śmiać, i natychmiast zwolnił, kiedy widział na mojej twarzy przerażenie. - Taki żarcik. Jestem niegroźny i nigdy nikogo jeszcze nie zabiłem. - uśmiechnął się patrząc cały czas na ulicę.
- Czy ty coś z Laurą? - to pytanie nie powinno wyjść z moich ust.
- Zazdrosna? - czułam jak się czerwienie, zerknęłam kątem oka na niego i zauważyłam, że szyderczo się uśmiecha.
- Nie. Po prostu to moja przyjaciółka, więc mam prawo wiedzieć takie rzeczy. - uśmiechnęłam się zwycięsko, bo widziałam że nie wie jak mi się odgryźć. - Odpowiedz, albo powiem Laurze, że mnie zgwałciłeś. - Popatrzył na mnie zszokowany, tym co właśnie powiedziałam. - Mam Cię! - krzyknęłam widząc jego zakłopotanie po tym co powiedziałam. On zaczął się śmiać, i zerknął na mnie przez ramię.
- Ok, powiem Ci ale obiecaj że nikomu nie powiesz co jest między mną a Twoją przyjaciółką. - powiedział poważnym głosem, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
- Obiecuje. - wykonałam gest zamykania ust, i wyrzuciłam za siebie niewidzialny kluczyk.
- Bo wiesz... Laura je..jest - zaczął się jąkać. Mój uśmiech zniknął z twarzy, widząc jakim poważnym tonem  to mówi. - Laura jest w ciąży. - wydukał to z siebie. Zamarłam.
- Słucham? - krzyknęłam, patrząc na niego wzrokiem, który mógł zabić każdego. - Jesteście nieodpowiedzialni! - poprawiłam się na siedzeniu pasażera i skierowałam głowę w stronę okna. Złość się we mnie gotowała. Jak można być tak nieodpowiedzialnym, żeby w wieku 17 lat zajść w ciąże. - Wy jesteście pojebani czy pojebani? - popatrzyłam na niego, czekając na odpowiedź.
- Mam Cię! - Niall zaczął się śmiać, jak małe dziecko z przedszkola. Najpierw patrzyłam na niego z otwartą buzią, nie wiedząc co powiedzieć, a później wybuchłam głośnym śmiechem i oboje nie mogliśmy się opanować przez dłuższą chwilę.
- O mamo, gdybyś tylko widziała swoją minę! - powiedział Niall, przez łzy które spowodowane były zbyt dużą ilością śmiechu.
- Kurwa, jeszcze raz taki numer... a obiecuje, że coś Ci zrobię. - Odpowiedziałam groźnie. - Chcesz żebym dostała zawału? - zapytałam, i popatrzyłam na niego pytająco.
- Eee nie.. Chciałbym żebyś była chrzestną mojego i Laury dziecka. - pogłośnił muzykę w samochodzie, która leciała bardzo cicho. Nawet nie zauważyłam że radio jest włączone.
Na miejscu byliśmy po dwudziestu minutach jazdy. Niall zatrzymał się przy chodniku, z drugiej strony ulicy od mojego domu. Popatrzyłam na niego przyjaźnie.
- Trzeba kiedyś wybrać się na jakiegoś drinka. - Powiedział z uśmiechem.
- Pewnie. - Chwyciłam swoją torebkę i kiedy miałam już wychodzić, odwróciłam się do niego twarzą i powiedziałam. - Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się znacząco, i zamknęłam drzwi. On otworzył okno, i patrzył na mnie pytająco.  - Nie ma sprawy, zostanę chrzestną waszego dziecka. - zaczęłam się śmiać i pomachałam mu, kiedy on odjechał z ulicy.

Stanęłam przed drzwiami domu. Serce waliło mi jak nigdy. Odszukałam kluczyki w mojej torebce, i otworzyłam drzwi. Zdjęłam szybko kurtkę, buty i po chwili weszłam do przedpokoju, kiedy zauważyłam że mamy nie ma na dole, pobiegłam szybko do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, i odwróciłam głowę patrząc na zegarek. O matko siódma piętnaście. Podłączyłam telefon do ładowarki, włączyłam go i ustawiłam budzik na godzinę jedenastą. Tyle snu powinno mi wystarczyć. Przykryłam się kołdrą i rozmyślałam nad dzisiejszym dniem. Był całkiem udany, oprócz incydentu z Alex w toalecie. Po głowie, wciąż chodziła mi myśl, kim był ten chłopak. Po chwili zapadłam w głęboki i przyjemny sen.

Rano, a przez "rano" tego dnia miałam na myśli jedenastą godzinę, zadzwonił budzik. Czuję się jakby przejechał po mnie czołg. Usiadłam na łóżku, przetarłam oczy i sięgnęłam po telefon żeby wyłączyć sygnał. Podeszłam do swojej szafy, i poszukałam czegoś odpowiedniego do ubrania. Nie narzekałam na brak ciuchów, bo rzeczy nie mieściły mi się do półek. Znalazłam jakieś czarne rurki, białą bokserkę i lekko neonowy, zielony sweterek. Zabrałam rzeczy i udałam się do łazienki, żeby wziąć szybki prysznic. Kochałam uczucie gorącej wody spływającej po moim ciele. To tak bardzo mnie odprężało. Pod prysznicem spędziłam dobre dwadzieścia minut. Ubrałam ciuchy, wzięłam telefon i udałam się na dół żeby zjeść jakieś śniadanie. Nie jadłam prawie całą noc. Zupełnie zapomniałam o tym, że nie widziałam się jeszcze z mamą od czasu wyjścia wczoraj popołudniu z domu.

-  Cześć mamo. - uśmiechnęłam się do niej, kiedy zobaczyłam że szykuje mi śniadanie. Nic nie odpowiedziała i nie zwracała na mnie żadnej uwagi.  - Mamo, coś nie tak? - zapytałam z przymrużonymi oczyma. - Jesteś na mnie zła? - tak jest zła, po co ja się głupio pytam. - Mamo, przepraszam nie chciałam tak późno wracać. - chciałam ją przytulić, ale zauważyłam że się ode mnie odsuwa.
- Przynajmniej mogłaś zadzwonić! - W końcu coś powiedziała. Jej ton był surowy i widać było zmartwienie na jej twarzy. - Ale oczywiście olałaś mnie, i nawet się nie odezwałaś czy żyjesz. Nie dość się wycierpiałam po śmierci Twojego taty?! Wystarczająco. A ty doprowadzasz mnie do szału kiedy nie wracasz do domu o piątej nad ranem. - Nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
- Przepraszam. Telefon mi się rozładował. - Spuściłam wzrok, i starałam się wstrzymać łzy które napływały mi do oczów. - Tak bardzo Cię przepraszam, mamuś - przytuliłam ją, a ona w końcu odwzajemniła mój uścisk.
- Dobrze kochanie, ale proszę nie rób tego więcej. Kocham Cię i martwię się o Ciebie jak każda matka. -  dała mi całusa w policzek i podała talerz z tostami które dla mnie przygotowała. - Smacznego kochanie. Ja idę do naszej sąsiadki na kawę. Powinnam być za godzinkę w domu. - Chwyciła swoją kurtkę i wyszła z domu, posyłając mi swój śliczny uśmiech.

Wzięłam talerz z jedzeniem, szklankę z sokiem i poszłam do swojego pokoju. Tam włączyłam swoje ulubione piosenki i usiadłam na parapecie, patrząc na miasto i jedząc śniadanie. Wszystko na zewnątrz wydawało się takie spokojne. Niedziela to dzień, kiedy na ulicach jest wyjątkowo cicho. Zjadłam śniadanie, umyłam zęby, spięłam włosy w wysokiego koka i chwyciłam jedną z książek, którą ostatnio zaczęłam czytać. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Laury.
- Cześć mała, wyspałaś się już. - powiedziałam żartobliwie, wiedząc że wróciła później ode mnie do domu i pewnie teraz była na niezłym kacu. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, a w słuchawce było tylko słychać szloch. - Laura. Co się stało?! Halo, słyszysz mnie?! - krzyczałam z przerażenia do telefonu.
- Ari.. Ni.. Niall miał wy.. wypadek. - usłyszałam głośny płacz. Łzy popłynęły mi strumieniem, kiedy dotarło do mnie, co właśnie powiedziała moja przyjaciółka.

____________________________________________________________

Dobry wieczór kochani, no i pojawił się rozdział trzeci. Przepraszam za opóźnienie, miał pojawić się wczoraj ale miałam trochę zabiegane dni. Dziś zabieram się za pisanie czwartego rozdziału i pewnie dodam go za dwa dni czyli w okolicach soboty. Zaglądajcie wcześniej, bo może uda mi się dodać przed czasem.

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I WYRAŻANIA SWOJEGO ZDANIA NA TEN TEMAT W KOMENTARZACH NIŻEJ. potrzebuje motywacji do dalszego pisania.

MIAŁABYM DO WAS JESZCZE JEDNĄ PROŚBĘ, GDYBYŚCIE MOGLI UDOSTĘPNIĆ LINK DO MOJEGO FAN FICTION NA SWOICH TWITTERACH, ASKACH, FACEBOOKACH BYŁABYM BARDZO WDZIĘCZNA. ♥

kocham was, i dobranoc ♥

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział drugi.

Muzyka dudniła mi w uszach. Nie byłam przyzwyczajona do tego typu hałasu. Co prawda często słucham muzyki u siebie w pokoju, która leci na fulla, ale to zdecydowanie nie to samo. Zaczęliśmy przebijać się przez tańczący tłum ludzi, później schodami do góry aż w końcu udało dostać się do zarezerwowanej loży, mieliśmy tam fantastyczny widok na parkiet. Siedzieli już tam nasi znajomy ze szkoły. Jeden z chłopaków wstał gwałtownie kiedy mnie zobaczył.
- Cześć. ty jesteś Adrianna? dziewczyna Johna? - podał mi rękę i pocałował mnie w dłoń.
- yyy Tak.. - zauważyłam, że na moją odpowiedź mocno się spiął. - a ty jesteś? - zapytałam, bo widziałam go pierwszy raz w życiu.
- Ja jestem Chris... przyjaciel Johna - uśmiechnął się sztucznie.
Boże, mam się go bać? Coś mi w nim nie pasuje, zwykle nie oceniam ludzi po jednej rozmowie, ale w jego zachowaniu było coś dziwnego. Usiadłam koło Laury, a Chris zaczął nerwowo rozglądać się po parkiecie. Nagle wstał, i pobiegł w dół schodami. Rozmyślałam dlaczego jego reakcja na mnie była aż tak dziwna, kiedy nagle zobaczyłam czyjąś dłoń, wymachującą przed moją twarzą.
-  Halo! Ziemia do Ari! - krzyknęła Laura, która widocznie czekała na moją jakąś odpowiedź.
- yyy o co pytałaś? - zapytałam zdezorientowana tą całą sytuacją.
- Napijesz się jakiegoś drinka? Teraz ja stawiam, nie może ominąć Cię taka okazja. - Na twarzy widniał jej szeroki uśmiech, była taka wyluzowana i widać, że świetnie bawi się w towarzystwie Nialla.
- Ok, to ja poproszę może.. hmm.. wódkę z sokiem pomarańczowym. - Nie chciałam zbytnio przesadzać z alkoholem, bo wiedziałam, że może skończyć się to niezbyt przyjemnie. Laura skinęła głową, i udała się w kierunku baru. Zostałam przy stoliku sama z Niallem, przynajmniej nadarzyła się okazja do rozmowy z nim. Chciałam lepiej go poznać.
- Więc Niall, jak poznałeś się z Laurą? - zapytałam, chcąc zacząć jakikolwiek temat do rozmowy. Nigdy nie lubiłam, niezręcznej ciszy.
- Wpadła na mnie kiedyś na korytarzu w szkole, i tak jakoś się to potoczyło. - Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i już wiedziałam co Laura w nim najbardziej lubi. Uśmiech. Miał piękny uśmiech. - A ty? Masz chłopaka? - zapytał, chyba tylko dlatego żeby dalej podtrzymać rozmowę.
- Tak. Ma na imię John. Właśnie powinien tutaj być, nie mam pojęcia dlaczego go tu nie ma. - Siedzieliśmy już w klubie z dobrą godzinę, a ja nie zauważyłam że nie ma przy mnie Johna, który przecież sam zapraszał mnie na tą impreze, i to nie w jego stylu. On nigdy nie odpuszcza sobie imprez. Zdecydowanie. Do stolika przyszli nasi znajomi i Laura, która niosła tacę z drinkami. Ale ja cały czas myślałam o Johnie. Chciałam napisać do niego sms, i zapytać czy będzie, ale kiedy wyciągnęłam z torebki telefon, zauważyłam że jest rozładowany.
- Kurwa! - krzyknęłam zdenerwowana, i dopiero po chwili zorientowałam się, że wszyscy patrzą na mnie jak na idiotkę. - Eee, telefon tylko mi się wyładował... Sorry. - odpowiedziałam szybko i schowałam komórkę do torebki. Martwiłam się o Johna. Siedzieliśmy już w klubie dobre trzy godziny, wypiłam już dwa drinki i ciągle nie miałam dość. Stwierdziłam, że jeżeli raz się upije nic się nie stanie. Niall przyniósł kolejną porcje alkoholu, po czym stanął przede mną i uśmiechnął się.
- Zatańczysz ze mną? - zapytał, a ja napiłam się łyka napoju i popatrzyłam na niego.
- Jasne, chodźmy. - alkohol widocznie dodał mi odwagi, bo pewnie gdybym była trzeźwa nigdy, ale to nigdy nie zgodziłabym się iść potańczyć. Ja nie umiem tańczyć.
Zeszliśmy schodami w dół, i przecisnęliśmy się pomiędzy ludźmi na sam środek parkietu. Właśnie leciała piosenka Lady Gagi Just Dance. Zawszę podziwiałam tą artystkę, za odwagę i własny styl. Zaczęłam kołysać się w rytm piosenki. Niall objął mnie od tyłu, i dołączył do mnie. Wiedziałam, że Laura nie będzie na mnie zła, bo po chwili zauważyłam, że tańczy z tym chłopakiem, który tak dziwnie na mnie zareagował. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zjechałam dłońmi w dół klatki piersiowej Nialla. O matko, nigdy nie tańczyłam w ten sposób z kimkolwiek. Chłopaka chyba to trochę zaskoczyła, ale po chwili zaczęło mu się to podobać i razem tańczyliśmy chyba z trzy piosenki. Zmęczeni poszliśmy do stolika, żeby spożyć resztę napojów. Przegadaliśmy połowę nocy, była już trzecia godzina w nocy. Wow, nie sądziłam że potrafię tyle wytrzymać, zwykle kładę się o jedenastej wieczór. Przez rozmowy i wygłupy, zupełnie zapomniałam o Johnie.
- Laura, idę do toalety. - powiedziałam, i ruszyłam w stronę toalet. Czułam, że wypiłam za dużo alkoholu, i zaraz będę wymiotować. Szybko znalazłam się w jednej z kabin, i chcąc czy nie chcąc zwróciłam wszystko co jadłam i piłam dzisiejszego dnia. Wychodząc umyłam twarz i przeglądnęłam się w lustrze. Nie było nawet źle, myślałam że jest gorzej. Naglę z jednej z kabin usłyszałam jęki. O matko. Jakaś para właśnie uprawia seks w toalecie. Skrzywiłam się na tą myśl. Trochę kultury.  Muszę się przyznać, że jeszcze nigdy tego nie robiłam. John nigdy specjalnie nie wykazywał jakiejś ochoty, a ja sama czułam się niedojrzała na tak odważny krok.
- O tak! nie przestawaj! Ahh... - usłyszałam znajomy głos w kabinie. Nie mogłam skojarzyć skąd znam tą dziewczynę, kiedy nagle zorientowałam się że to Alex. Co za dziwka, ciekawe z kim tym razem się pieprzy. Obrzydzały mnie te jęki, więc postanowiłam przemyć jeszcze raz twarz, i udać się do znajomych. Zakręcając wodę, poczułam się słabo. Wszystko w koło zaczęło się kręcić, podparłam się rękoma o umywalkę i schyliłam głowę. Za moimi plecami otworzyły się drzwi od kabiny, wyszła z nich Alex. A nie mówiłam!
- Parks, co Ty robisz na imprezie? Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zobaczę Cię pijaną. Brawo, może jeszcze dziś kogoś przelecisz. - powiedziała, z sztucznym uśmiechem.
- Nie jestem taką dziwką jak Ty. Mam chłopaka i nie muszę szukać zaspokojenia u innych. - powiedziałam wyraźnie wkurzona, na jej docinki. Idiotka. Ona poprawiła swoją sukienkę, włosy i wyszła. A ja czekałam aż z kabiny wyjdzie jej kolejna ofiara. Po chwili wyszedł wysoki, brunet z szerokim uśmiechem na twarzy, chyba podobało mu się to co przed chwilą robił. Kiedy popatrzył w moją stronę, zauważyłam że skądś go znam. Byłam zbyt pijana, żeby go rozpoznać. Tak cholernie przypominał mi jednego z chłopaków, którego znam.
- O kurwa! - krzyknęłam, poznając w końcu twarz tego chłopaka, i automatycznie zemdlałam.

_____________________________________________________________

Witam wszystkich. No i pojawił się kolejny rozdział. Przepraszam, że taki krótki ale nie mam siły pisać dłuższego teraz. Za dużo się u mnie dzieje... jeszcze raz przepraszam, ale obiecuje że kolejne będą dodawane częściej i będą one dłuższe. Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na wasze opinie po przeczytaniu w komentarzach . ilysm ♥

Natalia x.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział pierwszy.

*wspomnienie*

Była zima, siedziałam przy oknie jak każdego wieczoru przy kubku ciepłej herbaty, patrzyłam jak śnieg zasypuje ulice Stanford i słuchałam swoich ulubionych piosenek zespołu the Beatles. Dzień minął tak jak zwykle. szkoła,dom, nauka. Coś jednak cały dzień nie dawało mi spokoju. W wewnątrz mnie pojawiło się dziwne uczucie. strach? obawa? nie wiem co to było. Chcąc pozbyć się tego uczucia zeszłam w dół schodami do kuchni, żeby sprawdzić czy w domu wszystko w porządku. Mama siedziała w salonie owinięta kocem i czytała swoją ulubioną książkę.
- Adrianna.. wszystko w porządku? - zapytała dość zaniepokojonym głosem, odkładając książkę.. - dlaczego jeszcze nie śpisz?
 - yyy, tak wszystko w porządku.. - skłamałam, ponieważ nie chciałam jej martwić.. - właśnie już się kładę, dobranoc - podeszłam do niej i dałam jej delikatnego całusa w policzek.
- dobranoc skarbie, jutro piątek więc musisz się wyspać do szkoły.. - uśmiechnęła się i wróciła do czytania książki. Tata był w pracy na nocną zmianę, więc wiedziałam że u niego najprawdopodobniej też wszystko dobrze.. Nie mam rodzeństwa więc, prawie zawsze w tygodniu byłam z mamą sama w domu.. Chcąc już się położyć spać, pobiegłam do swojego pokoju, z szafy wzięłam swoją pidżamę i udałam się do łazienki. Wieczorna toaleta zajęła mi nie całe dziesięć minut, więc mogłam już spokojnie położyć się do łóżka.. Nastawiłam budzik w moim iPhone na godzinę 7:00 abym bez pośpiechu przygotowała się jutro na ostatni dzień w szkole.. Otulając się w kołdrę, moje powieki natychmiast opadły i zapadłam w głęboki sen.. W mgnieniu oka, rano zadzwonił budzik. o nie.... tylko nie to... Z dołu słyszałam głosy jakiś mężczyzn i płacz mojej matki. W pośpiechu ubrałam swój szlafrok, kapcie i zbiegłam na dół.. To co w tej chwili zobaczyłam i usłyszałam zmieniło całe moje życie..
- Mamo, o co chodzi? co się stało? dlaczego jest u nas policja? - zapytałam z przerażeniem, patrząc na dwóch sanitariuszy policji.. Mama wciąż płakała, widocznie nie była w stanie odpowiedzieć na moje pytania. - Niech ktoś w końcu powie mi co się do cholery stało ! - zaczęłam krzyczeć, chcąc dowiedzieć się w końcu jakiejś informacji.
- Mamy dla Ciebie smutną wiadomość Adrianno - powiedział nagle jeden z policjantów bardzo poważnym głosem - Twój tata dziś w nocy w swoim biurze popełnił samobójstwo. - popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
Nagle świat stanął w miejscu. Jak to? to nie możliwe! mój kochany tata nie żyje? samobójstwo? Wzięłam coś co było pod ręką i rzuciłam w ścianę z całej siły. Podeszłam do ściany, i zjechałam w dół niej plecami siedząc teraz z głową między kolanami.. Zaczęłam płakać jak małe dziecko, nie mogąc się opanować. Po chwili poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach. Niechętnie podniosłam głowę i zauważyłam że to moja mama. Szybko wtuliłam się w nią i obie zaczęłyśmy płakać.. Kiedy zdołałam się chodź trochę opanować, postanowiłam zapytać o szczegóły policjantów którzy siedzieli teraz na schodach przyglądając się nam z wyrazem współczucia...
 - jak to się stało? - jeden z policjantów wstał i podszedł do mnie..
- Twój tato, zostawił list i powiesił się na sznurku który przywiązał do lampy w biurze - patrzyłam na niego zaszokowana tym co mówił.
- Co było napisane w tym liście? - zapytałam, mając nadzieje że mi go pokażą..
- Chciał was bardzo przeprosić za to że zostawił Ciebie i Twoją mamę samą, ale nie dawał już sobie rady z długami w swojej firmie.. Na koniec napisał że bardzo Cię kocha i żebyś zaopiekowała się matką. Nie mogę Ci go teraz pokazać, ponieważ list trafił do prokuratury.
Wciąż nie wierzyłam że dzieje się to na prawdę, to było dla mnie za wiele.. Po wyjściu sanitariuszy, podeszłam do mamy i mocno ją przytuliłam..
- Tata poprosił mnie żebym się Tobą zaopiekowała, i tak właśnie zrobię. Damy sobie radę, zrobił to ponieważ miał długi, nie dlatego że nie chciał już z nami być.. - mówiąc to miałam nadzieję że chociaż mama się nie załamie. Ja byłam wrakiem, wszystko dla mnie straciło sens.
Tego dnia nie poszłam do szkoły, a po południu przyszła do mnie moja najlepsza przyjaciółka Laura. Jest dla mnie jak siostra której nie mam. Przyjaźnimy się już od początku gimnazjum. Laura jest śliczną, inteligentną, zabawną dziewczyną. Jest po prostu przeciwieństwem mnie. Była przy mnie zaraz po śmierci taty.. Ale to nie koniec moich zmartwień.. Kilka miesięcy po śmierci ojca miałam załamanie nerwowe, depresje. Zaczęłam się ciąć, płakać po nocach, miałam straszne koszmary w nocy, czasami nawet sięgałam po alkohol. Wtedy właśnie najbardziej pomogła mi Laura i moja kochana mama. Zaprowadziły mnie na wizytę u psychologa dla młodzieży, on rozmawiał ze mną przez bardzo długi okres czasu.


*teraźniejszość*

Znów siedzę na parapecie jak każdego wieczoru, rozmyślając o minionym dniu. Jutro jest druga rocznica śmierci mojego taty. Zapewne pójdę z Laurą na cmentarz.. Zawsze tam ze mną chodzi. Z rozmyśleń wyrywa mnie dźwięk mojego iPhone. Dostałam smsa, ciekawe od kogo o tak późnej porze. Szybko zeskoczyłam z parapetu i poszłam po swój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam imię John.. Tak, mój John. Jesteśmy parą już od ponad miesiąca, nie sądziłam że kiedykolwiek znajdę sobie chłopaka.. John jest dwa lata starzy ode mnie i chodzi do innej szkoły niż ja, ale od nowego semestru przepisuje się do tej samem szkoły. Stwierdził, że chce więcej czasu ze mną przebywać. No proszę, jest taki kochany.. Nie tylko ja jestem zadurzona w nim po uszy. Wszystkie dziewczyny z miasta ślinią się na jego widok. No tak, a kto by się nie ślinił widząc wysokiego blondyna, z głębokimi, brązowymi oczami. Ahhh.. idealny. Do tej pory zastanawiam się dlaczego wybrał mnie z tego tłumu dziewczyn. Przecież moja figura nie jest zbyt perfekcyjna, zawsze moje włosy to toksyczny nieład, dodatkowo jeszcze chyba nikt nie widział mnie w sukience. Kiedy w końcu opamiętałam się, otworzyłam wiadomość od Johna..
" cześć śliczna, mam nadzieję że jutro w końcu wyskoczysz ze mną do klubu, mój kolega ma jutro urodziny więc zostałaś zaproszona razem z Laurą "
John w każdy weekend próbuje mnie wyciągnąć na jakąś imprezę, ale zawsze znajduję skuteczną wymówkę. No sorry, jakoś nie mam ochoty chodzić po jakiś zakichanych klubach, gdzie wszyscy są pijani, najarani, spoceni i sama nie wiem co jeszcze. Odkąd psycholog pomógł mi z moją chorobą, alkohol jest moim wrogiem numer jeden. Moje leczenie trwało prawie rok więc zdążyłam się kilkanaście razy nachlać w ciągu jednego miesiąca, aż w końcu dało mi się to powstrzymać i teraz omijam alkohol szerokim łukiem bo wciąż boję się że to wszystko może do mnie wrócić. John nie wiem o mnie zbyt wielu rzeczy, prawie się nie znamy ale coś jednak nas połączyło. A może to dzięki Laurze, która dała mu mój numer telefonu, i która cały czas wbijała mi do głowy że czas sobie ułożyć życie. Sama nie wiem... Zaczęłam odpisywać na propozycje Johna.
" przepraszam, jutro jest rocznica śmierci taty... trochę nie wypada "
Kliknęłam wyślij, odłożyłam telefon i włączyłam sobie na laptopie swoje ulubione piosenki, kiedy nagle nie wiem skąd usłyszałam znajomy głos Laury.
- siema stara! - krzyknęła stojąc w drzwiach, chyba zauważyła że się wystraszyłam.. - sorry nie chciałam Cię wystraszyć. - zaczęła się śmiać jak dziecko - o matko, gdybyś tylko widziała swoją przerażoną minę - chwyciłam poduszkę z parapetu i rzuciłam w nią całą siłą.
- boże, nigdy więcej nie zakradaj się do mojego pokoju, kiedy ja słucham muzyki. - zbeształam ją. Przyciszyłam muzykę i usiadłam na parapecie twarzą do niej. - co Cię sprowadza do mnie o tak późnej godzinie.. - powiedziałam formalnym głosem, ale nie mogłam być dużej poważna i obie zaczęłyśmy się śmiać.
- w domu mama mnie wkurzyła i musiałam iść się przewietrzyć. - popatrzyła na mnie dość poważnym wzrokiem.. - stwierdziłam, że przyjdę pogadać z tobą jakie mamy jutro plany. - uśmiechnęła się i dała mi do zrozumienia, że czeka na odpowiedź.
 - czy ja wiem, jesteśmy jutro w szkole do czternastej, później chciałabym iść na cmentarz a wieczór i całą noc mamy wolną, tak że czekam na Twoją propozycję. - uśmiechnęłam się, chodź wiedziałam że jak Laura coś wymyśli, to już prawdopodobnie skończy się szlabanem na tydzień.
- wyjdźmy w końcu na jakąś imprezę.. - popatrzyła na mnie niepewnym wzrokiem, kiedy zauważyła że nie mam nic do powiedzenia kontynuowała - chociaż ten jeden weekend, wiem że jutro jest rocznica ale nie możesz tak się tym zamartwiać, wiem że to był dla Ciebie ciężki okres ale może w końcu powinnaś się zabawić. Twój tata nie chciałby widzieć Cię teraz w domu, płaczącą do poduszki. - Dało mi to do myślenia.. Tata zawsze mówił że trzeba się wyszaleć bo potem jak przyjdzie praca i rodzina może być ciężko.
- No dobra, kolega Johna zaprosił nas na swoje urodziny które robi w klubie, możemy tam pójść jak chcesz. - zaproponowałam, chociaż to była ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę. Dziewczyna nagle wstała, podbiegła do mnie i uściskała z całej siły.
- Dzięki, dzięki, dzięki. Ari jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie! - zaczęła biegać po moim pokoju, ciesząc się jak małe dziecko. Boże, zachowuje się jak jakaś wariatka ale i tak ją kocham.. nie da się tego ukryć.
- Jutro w szkole dam Ci znać, gdzie i o której masz być gotowa. - oznajmiłam.
 - mam lepszy pomysł, jak już załatwisz to co masz jutro zrobić, pójdziemy do Ciebie i razem przygotujemy się do imprezy - zaproponowała, a ja widząc jej wielki uśmiech nie mogłam odmówić. - dobra ja lecę do domu, zanim zmienisz zdanie. - zaczęła się śmiać. Wychodząc z pokoju krzyknęła - nara! kocham cię - i usłyszałam już tylko zamykane drzwi.
Wyciągnęłam książki, i nie chętnie zabrałam się do nauki. Nie miałam zbytnio kłopotu z nauczeniem się czegoś, więc pół godziny potem mogłam iść zrobić sobie kolację i obejrzeć jakiś film.. Nie wiem jak to się stało ale usnęłam na kanapie w salonie.. Zauważyłam że mama przykryła mnie kocem i zgasiła telewizor. Byłam zbyt rozespana, żeby iść teraz do swojej sypialni, więc zostałam. Zapadłam w głęboki sen...
Rano, jak każdego dnia mam problem co założyć do szkoły. Że był piątek, postanowiłam ubrać zwykle szare rurki, żółte conversy i białą bluzę z kapturem. Tak, dziewczyny w moim wieku powinny ubierać się bardziej poważnie ale ja taka nie jestem. spięłam włosy w wysokiego koka, zjadłam szybko śniadanie i pobiegłam do szkoły.
Tam godziny ciągły się naprawdę powoli. Była dopiero trzecia lekcja, a ja miałam już dość... Na matematyce siedzę z Kate. Kate to koleżanka z klasy, nie jest moją przyjaciółką ale dogadujemy się całkiem dobrze. Rysowałam sobie coś w zeszycie kiedy usłyszałam swoje nazwisko.
- Parks, do tablicy. Rozwiąż to równanie, dwoma sposobami. - powiedziała matematyczka, dając mi do ręki podręcznik i kredę. Bez problemu udało mi się to rozwiązać, i czekałam tylko co powie na to nauczycielka. - Adrianna.. Jak zawsze wszystko bezbłędnie... Dostajesz piątkę, możesz już usiąść. - oznajmiła, a ja skierowałam się do swojej ławki.
- kujonka! - krzyknęła dziewczyna z ostatniej ławki.
To Alex. Szkolna dziwka, która przystawia się do każdego zajętego chłopaka w tej szkole. Kiedyś się z nią przyjaźniłam ale zaczęła ćpać, i znalazła sobie niezłe towarzystwo. Zignorowałam jej docinek, bo ostatnio zdarzało się to bardzo często. Z resztą nie tylko ona mnie beształa przy wszystkich. Lekcja minęła, a ja w końcu mogłam zobaczyć się z Laurą. Poszłam tam gdzie zawsze jemy razem lunch i czekałam na przyjaciółkę.
- Adrianna.. - odwróciłam się i zobaczyłam mojego wychowawce. - Czy u Ciebie już wszystko w porządku? - zapytał..
Mój wychowawca był nauczycielem wychowania fizycznego i nie widywałam się z nim zbyt często, ponieważ mamy z nim lekcje tylko jeden raz w tygodniu. Był młodym nauczycielem, i rozumiał młodzież jak nikt inny, dlatego wiedziałam że w razie jakiegoś problemu mogę z nim pogadać.
- Dzień dobry, yyy... tak wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- To bardzo dobrze. Ja już pójdę bo mam dyżur, miłego dnia Ari. - uśmiechnął się, i udał się do pokoju nauczycielskiego.
Nigdzie nie widać Laury... Zaczęłam się już o nią martwić kiedy zobaczyłam że rozmawia ona z jakimś chłopakiem. Szczęściara, chłopaki do niej ustawiają się w kolejce. Zobaczyłam, że podbiega do mnie, uśmiechając się.
- no hej, kto to był? - zapytałam, kiwając głową w stronę chłopaka który przypatrywał się nam.
- yyy to Niall - odpowiedziała, a ja zauważyłam że zaczęła się rumienić.
- przystojny!- zaczęłam się śmiać, patrząc w stronę chłopaka, który ciągle patrzył na Laurę.
 - i dał mi swój numer! - pisnęła dziewczyna, i schowała głowę w dłoniach. - o mój boże, on jest boski. Poznam Cię z nim dziś wieczorem. - popatrzyłam na nią z uśmiechem.
- dobra chodź, idziemy na lekcję.. - chwyciłam ją pod ramię i pobiegłyśmy do klasy.
Reszta lekcji minęła szybciej niż sądziłam. To bardzo dobrze, bo widok Alex doprowadzał mnie do mdłości. Szmata. Po szkole poszłyśmy na cmentarz, tam posiedziałyśmy chwilę czasu, zapaliłyśmy znicze i udałyśmy się do mnie. Laura wparowała od razu do mojej szafy i przeglądała moje rzeczy.
- Kobieto... czy ty masz tu coś odpowiedniego na taką okazję? - zapytała, a ja przewróciłam oczami. - Zaczekaj. Zaraz wrócę. - i wyszła z mojego domu. Ja w tym czasie wzięłam szybki prysznic, i włączyłam naszą ulubioną piosenkę Wherever I go. Laura wróciła po dwudziestu minutach, trzymając w ręku dwie sukienki. - Która? biała z koronką na plecach, czy prosta czerwona? - zapytała, unosząc brwi. Boże... dlaczego ja nie mogę iść tam w moich rurkach i conversach?! przewróciłam oczami, i wzięłam do ręki białą sukienkę.
- Ta.. będę wyglądać jak dziwka. - położyłam sukienkę i popatrzyłam na dziewczynę. Stała naprzeciwko mnie i nagle uderzyła mnie w ramię. - Ej, a to za co?
- Za Twoją głupotę. To że ubierzesz sukienkę do klubu nie znaczy, że jesteś od razu dziwką - odwróciła się na pięcie i weszła do łazienki. Pół godziny potem wyszła, a mi opadła szczęka. Miała ubraną czerwoną sukienkę, czarne wysokie szpilki, włosy opadały jej na ramiona. Czerwona szminka podkreślała jej pełne usta, a kreski na powiece ładnie, powiększyły jej oczy. Jest taka piękna nie to co ja. - Dobra, Twoja kolej mała. - podeszła do mnie i podała mi sukienkę.
Idąc do łazienki, wzięłam jeszcze szpilki które przyniosła mi przyjaciółka. Ubrałam białą sukienkę, szpilki, usta delikatnie przemalowałam błyszczykiem i rozpuściłam włosy. Przeglądnęłam się w lustrze. Wyglądałam na prawdę dobrze. Podoba mi się ten styl. Wyszłam z łazienki.
- O mamo, boże Ari tym masz cycki! - krzyknęła Laura, a ja od razu przewróciłam oczami. - wszystko okej, ale zepnij włosy w koka i pokaż swoje piękne plecy. - zrobiłam to co mi kazała. Przyjaciółka namalowała mi jeszcze kreski na powiece, i obie byłyśmy już gotowe. Psiknęłam się jeszcze moimi perfumami, które dostałam od mamy pod choinkę.
- Niall po nas przyjedzie, nie dzwoń do Johna. Zrobisz mu niespodziankę. - uśmiechnęła się przyjaciółka i poszła zadzwonić do Nialla.
 Pół godziny później pod mój dom przyjechał Niall czarnym audi. Wow, niezłe auto. Podeszłam do mamy, pożegnałam się z nią i pobiegłam za Laurą. Niall stał oparty o samochód, a ja widząc jak na siebie patrzą, wiedziałam że między nimi coś musi być.
- Niall, to moja przyjaciółka Adrianna. - przedstawiła mnie, a ja widząc spojrzenie chłopaka na sobie, czułam że moje policzki nabierają różowego koloru.
- Cześć miło mi Cię poznać. Dziewczyny wyglądacie jak zawsze pięknie. - otworzył drzwi pasażera przed Laurą, a później podszedł do mnie i otworzył drzwi z tyłu.
Gentlemen. - szepnęłam tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć.
Wkrótce byliśmy już na miejscu. Wysiadłam z samochodu, i pierwszy raz byłam przed tak dużym klubem. Wzięłam kilka głębokich wdechów i popatrzyłam na moją przyjaciółkę.
- To co? czas się zbawić. - pisnęła moja przyjaciółką, z szerokim uśmiechem na twarzy.
Ryzyk fizyk - pomyślałam... Uśmiechnęłam się sama do siebie, i w końcu odważyłam się otworzyć drzwi wejściowe. Stałam teraz pośrodku tłumu ludzi.
Hmm... Zapowiada się fajnie.


_______________________________________________________________________

Cześć, to mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. wszystkie skargi proszę pisać w komentarzach. Następnym razem postaram się zastosować poprawki, które będą potrzebne.
Kolejny rozdział pojawi się za kilka dni, jeżeli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach napiszcie w komentarzu swój username z tt.

A teraz chciałabym życzyć wam udanego Sylwestra, a w Nowym Roku duuużo zdrowia, szczęścia, radości, spełnienia marzeń, sukcesów z życiu codziennym i wszystkiego najlepszego ♥

Natalia xx

sobota, 28 grudnia 2013

O mnie i o tym fanficion.

CZEEEEEEŚĆ WSZYSTKIM. 
postanowiłam zacząć pisać fanfiction. rozdziały będę starała dodawać co kilka dni, o ile będę miała czas i wenę. sama wymyślam to co piszę ( chodź będzie czasem pomagać mi moja przyjaciółka Karolina ) i jest to mój pierwszy tego typu blog więc błagam o wyrozumiałość. możecie się ze mną kontaktować w zakładce ' kontakt ' i piszcie do mnie w razie jakiegoś problemu itp. PROSZĘ WAS TAKŻE ABYŚCIE WYRAŻALI SWOJE ZDANIE W KOMENTARZACH ponieważ chciałabym wiedzieć co sądzicie o danych rozdziałach itp. Na razie to wszystko, rozdziały pojawią się wkrótce. dobranoc i kolorowych snów xx