piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział czwarty.

- CO? - zapytałam przerażona do słuchawki. - Co się stało? Kiedy? Gdzie? - zadawałam pytania chcąc się coś dowiedzieć. - Zaraz tam będę. Trzymaj się - powiedziałam, próbując powstrzymać łzy.
- Czekam. I bądź ostrożna. - powiedziała Laura, a ja szybko się rozłączyłam i zeszłam szybko na dół. Mama jeszcze nie wróciła do domu. Wpadłam na pomysł, że napisze jej kartkę gdzie jestem. Znalazłam szybko długopis i kartkę.

" Mamo, mój przyjaciel miał wypadek. Idę do szpitala, nie wiem kiedy wrócę. Jestem pod telefonem. "

Odłożyłam kartkę na stół, żeby była lepiej widoczna. Ubrałam swoje białe conversy, chwyciłam kurtkę i wybiegłam przed dom. Biegłam w stronę szpitala tak szybko jak tylko mogłam. Na szczęście nie mieszkałam zbyt daleko od centrum, więc na miejscu byłam w niecałe dziesięć minut. Przyznaje, uwielbiam sport i wcale nie narzekam na swoją kondycje. Kiedyś myślałam nad treningami jakiegoś sportu, ale potem popadłam w depresje i wtedy nie miałam ochoty na nic. Wbiegłam do budynku szpitalnego. Rozglądnęłam się w każdą stronę na pierwszym piętrze, i nigdzie nie było Laury. Pobiegłam schodami na kolejne piętro i zobaczyłam zapłakaną Laurę, która siedziała na krześle i trzymała się za głowę. Matko, nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Zamknęłam szybko powieki, żeby powstrzymać zbierające się w oczach łzy. Podeszłam spokojnym krokiem, i przytuliłam przyjaciółkę.
- Już jestem. - Wtuliła się we mnie, kiedy usłyszała mój głos. Zaczęła ciężko zanosić się płaczem. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie powiem jej, że będzie dobrze bo przecież, nawet nie wiem co się dokładnie stało, i w jakim stanie jest Niall. - Hej, nie płacz. Wyjdzie z tego, zobaczysz. - Pogłaskałam ją po głowie, i usiadłam obok niej.
- Nia.. Niall miał wypadek, kiedy jechał od Ciebie. - popatrzyła na mnie, i kontynuowała. - Wcale nie jechał szybko. Jakiś samochód jechał wprost na niego. - Zamknęła oczy, a ja wiedziałam, że musi ją to wiele kosztować. - On miał wybór. Albo uderzyć czołowo, z samochodem który zjechał na przeciwny pas, albo mógł potrącić grupkę ludzi, którzy w tym czasie szli poboczem. - Po raz kolejny wybuchła płaczem. Przytuliłam ją jak najmocniej potrafiłam, i nie odezwałam się ani słowa, nie wiedząc co powiedzieć.
- Jadłaś coś? - zapytałam. - Jesteś strasznie blada. - Popatrzyłam na nią, i zdałam sobie sprawę, że przecież ona nie jadła, i nie spała przez całą dobę.
- Nie dam rady jeść. - Otarła łzy, starając się uspokoić po swoim płaczu. - Ari ja muszę Ci coś...
- Pogadamy później, a teraz idę Ci przynajmniej po jakąś wodę do picia i kanapkę. Nie możesz się głodzić. - Szybko wstałam, i poszłam w kierunku baru.
Tak na prawdę, chciałam się też trochę przejść, żeby poukładać sobie w głowie to co właśnie powiedziała mi Laura. Niall naraził swoje życie, żeby nie potrącić grupki ludzi. Wow, wykazał się na prawdę dużą odpowiedzialnością jak na osiemnastolatka. Podeszłam do lady, za którą stała staruszka. Wygląda na uroczą osobę.
- Dzień dobry maleńka. - Powiedziała do mnie, i uśmiechnęła się przyjaźnie. Nie myliłam się. Jest uroczą osóbką. Nigdy nie poznałam swoich dziadków, więc zawsze gdy patrzę na takie osoby ogarnia mnie smutek. Rodzice mojego taty zmarli w bardzo młodym wieku, a rodzice mamy podobno żyją, ale nie mamy z nimi kontaktu. Podobno ojciec mojej mamy wyrzucił ją z domu, kiedy zaszła w ciąże z moim tatą przed ślubem. Ehh.. - Stało się coś poważnego? - zapytała, i od razu skarciła się wzrokiem. - Ahh no tak, jesteśmy w szpitalu. Na pewno nie było by Cię tu, gdyby się nic nie stało. - Popatrzyła na mnie współczującym wzrokiem.
- Dzień dobry. Oj stało się. Ile bym dała, żeby dzisiejsza noc nigdy się nie wydarzyła. - Spuściłam wzrok. Po chwili zobaczyłam, że kobieta podaje mi szklankę soku i apap.
- Masz wypij to, poczujesz się trochę lepiej.
- Dziękuje. - Uśmiechnęłam się do niej, i wypiłam lekarstwo. Skąd ona wiedziała, że czuję się tak źle? Może babcie tak mają. Hmm nie wiem. - Mogę po prosić jeszcze o butelkę wody, i jakąś kanapkę dla przyjaciółki? - popatrzyłam na nią prosząco.
- Jasne kochanieńka. - podeszła do półki z wodą. Zabrała jedną i podeszła z powrotem do mnie. Zaczęła szykować Laurze jedną kanapkę. - A ona jak się czuje? - zapytała.
- Hmm, znacznie gorzej niż ja. Jej chłopak miał wypadek samochodowy. - Zawahałam się przy słowie " chłopak " bo nie wiedziałam, co tak na prawdę jest po między nimi. Ale widząc jak na siebie patrzą, wiedziałam że to nie tylko przyjaźń.
- Ojej, tak mi przykro. - Wyszła zza lady i uściskała mnie. Wtedy poczułam zapach perfum. Były takie delikatne, i pasowały do tej kobiety. Odwzajemniłam uścisk, i popatrzyłam na nią lekko się uśmiechając.
- Dziękuje - chwyciłam butelkę wody i jedzenie, które przygotowała dla Laury. - Za wszystko - Przytuliłam ją delikatnie.
- Poczekaj. - Podeszła do półeczki, i wyciągnęła tabletki. - Daj jedną tej biedulce, mam nadzieje że poczuje się chodź trochę lepiej. - Podała mi je do ręki, a ja kiwnęłam jej głową dziękując za troskę.
- Do widzenia! - krzyknęłam wychodząc z baru.
- Trzymaj się kochanie! - usłyszałam za sobą głos staruszki i uśmiechnęłam się do siebie.
Wyszłam spokojnie schodami do miejsca, gdzie wcześniej znajdowała się Laura. Siedziała w takiej samej pozycji, w jakiej ją zostawiłam. Podeszłam bliżej, i usiadłam obok niej.
- Trzymaj. Zjedz, a potem wypij tego proszka. - Podałam jej jedzenie i lekarstwo. Ona zaczęła jeść, wiedząc że nie dam jej spokoju, kiedy tego nie zje. Wydaje się, że mam dobry wpływ na ludzi. - Wiesz, nie wiedziałam że w szpitalu mogę spotkać tak miłe osoby jak ta pani z baru. Zawsze to miejsce kojarzyło się, z wrednymi pielęgniarkami które w środku nocy wbijają mi strzykawkę w dupę. - Zauważyłam, że dziewczyna się uśmiechnęła. Udało mi się ją rozweselić? Tak. Zaczęłam cicho chichotać, a ona razem ze mną.
- Bardzo dobrze, że Panie się uśmiechają. - Usłyszałyśmy męski głos, kiedy nagle zobaczyliśmy sylwetkę lekarza. Natychmiast z przyjaciółką, zerwaliśmy się na równe nogi  - Pan Horan jest w znacznie lepszym stanie. Odzyskał przytomność, i podaliśmy mu środki przeciwbólowe. - Uśmiechnął się przyjaźnie do Laury. - Nie ma się pani co martwić, Twój chłopak za kilka dni wyjdzie cały i zdrowy ze szpitala. - Dziewczyna zarumieniła się, kiedy usłyszała że Niall to jej "chłopak" . Lekarz odszedł, a my usiadłyśmy z ulgą.

- Widzisz, mówiłam że wyjdzie z tego zdrowy - Przytuliłam ją, a ona się uśmiechnęła.
- Adriana, muszę Ci coś powiedzieć. Nie wiem czy to jest odpowiednia chwila, ale powinnaś o tym wiedzieć. - Uśmiech po raz kolejny, zniknął z mojej twarzy. - Kiedy Ty wyszłaś z klubu dziś rano, jak wiesz ja zostałam i czekałam aż wróci Niall. Chciałam się czegoś jeszcze napić, i podeszłam do baru przy parkiecie, i zauważyłam Alex.
- No i co z tego? Alex to Alex. Ona zawsze zamyka imprezę. Chyba udała jej się ta noc. - Popatrzyłam, i uśmiechnęłam się z obrzydzeniem.
- Co masz na myśli, mówiąc udana? - popatrzyła na mnie pytająco.
- Nie mówiłam Ci? Kiedy byłam w łazience, ona bzykała się z jakimś kolesiem w jednej z kabin. Obleśne ale prawdziwe. - Napiłam się łyka wody. - Kiedy wyszła, zamieniłam z nią kilka słów. Potem wyszedł ten chłopak, do tej pory nie mogę sobie przypomnieć kim on był. Potem zemdlałam, a resztę historii znasz. - Popatrzyłam na nią, i zauważyłam że strasznie się spięła.
- Ari, chyba wiem kim był ten chłopak. - Jej wzrok utkwił w jednym miejscu przed nami. - Widziałam ją kiedy tańczyła z..z Jo.. Johnem.  - Zamarłam, kiedy usłyszałam imię mojego chłopaka.  - I to wcale nie był  normalny taniec. - Nie mogę uwierzyć to co mówi moja przyjaciółka.

- Laura! Córeczko! - Podbiegła do nas mama Laury i mocno objęła swoją córkę. Ja stałam wryta w ziemie, patrząca w jeden punkt. - Ari? Dziecinko, wszystko w porządku? - zapytała mnie, kiedy moje oczy napotkały oczy Laury.
- Dzień dobry. Yyy Tak. - odpowiedziałam szybko.
- Laura mam dla Ciebie niespodziankę. Kiedy Ty siedziałaś tutaj cały czas, wydarzyło się coś niezwykłego. - Dziewczyna popatrzyła pytająco na swoją matkę, a później na swojego tatę. Nawet się nie zorientowałam kiedy tutaj przyszedł. - Zobacz kto nas odwiedził, po długiej nieobecności. - Mama przyjaciółki, wskazała ręką na wysokiego bruneta z lekkim zarostem. Był ubrany w biały podkoszulek, czarne spodnie i czarną kurtkę.
- Zayn! - Krzyknęła Laura i podbiegła do niego. Wskoczyła na jego ręce i mocno przytuliła, wtulając głowę w jego szyje.
- Cześć księżniczko! Ale wyrosłaś mała. - Powiedział chłopak, kiedy odłożył ją z powrotem na ziemie.
- Hej, hej! To że powiesz do mnie księżniczko, nie znaczy że wciąż nie jestem na Ciebie zła. - Skarciła go wzrokiem, a on szeroko się uśmiechnął i pokazał swoje białe zęby. - Ciesze się, że wróciłeś. - przytuliła się jeszcze raz do niego. Przyglądałam się całej tej sytuacji, kiedy napotkałam jego oczy. Poczułam, że przez moje ciało przechodzi lekki dreszcz. Szybko spuściłam wzrok, kiedy znów przypomniało mi się co powiedziała moja przyjaciółka o Alex i Johnie. Laura podeszła do mnie i przytuliła. Nie mogłam powstrzymać łez które napłynęły mi do oczów.
- Przepraszam. - Pociągnęłam nosem, i przetarłam mokre policzki. - Przepraszam, ale muszę iść już do domu. - Powiedziałam, wtulając się w najlepszą przyjaciółkę na jaką mogłam trafić.
- Hej, nie powinnaś iść w takim stanie sama do domu. - Popatrzyła na mnie, i założyło pasmo włosów za moje ucho.
- Ja ją mogę odwieźć samochodem. - Usłyszałyśmy męski głos, za naszymi plecami. Zayn.
CO?!


________________________________________________________________

No i jest. Udało się dzień przed terminem kiedy miałam dodać. Pisałabym dłuższe rozdziały, ale nie chce żeby w połowie nudziło wam się. Lepsze krótsze a częściej. Kolejny rozdział w poniedziałek/wtorek.

ps. Bardzo bym was prosiła o udostępnianie linku do mojego opowiadania na swoich portalach.
Byłabym na prawdę wdzięczna.

Kocham Was. Natalia xx

3 komentarze:

  1. Super rozdział już czekam na kolejny <3
    A w międzyczasie zapraszam do mnie na opowiadanie kryminalne http://givemelovemw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :D Czekam na kolejny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę dłuższe mogłyby być, kochana!
    Rozdział świetny, naprawdę! Czekam na kolejny z niecierpliwością *.* Ciekawie z tym Johnem... i czy w ogóle to on? o.o
    Możesz mnie informować? ;>
    Przy okazji może spodoba ci się i u mnie ;)
    http://pijane-sny.blogspot.com
    Zapraszam i życzę dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń